Nocleg był w Małej Kapadocji na wgórzu za miastem Sebes. W nocy obudziła nas burza, a dokładniej piorun który uderzył we wzgórze pod którym nocowaliśmy. Jeb.….cie było tak potężne że nie zmrużyłem oka do rana. Rano lekko nie wyspani, po zjedzeniu obfitego śniadania i porannej kawie wezwał mnie tzw. Pan Łazienkowy do sesji narciarskiej. Po wiadomej czynności udaliśmy się na niestety już wyasfaltowaną Transalpinę z wariantami szutrowymi.