Za nami 7000km po bezkresnych przestrzeniach Syberii.
W Ałtaju witały nas ośnieżone szczyty. Mongolskie rzeki i gorące stepy dały nam popalić, ochłody szukaliśmy w wodach Bajkału który jeszcze kilka tygodni temu skuwał lód.
W Irkucku na chwilę zaznaliśmy luksusów a w Wierszynie odwiedziliśmy piąte pokolenie Polaków którzy na początku poprzedniego wieku wyruszyli tam w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi.
Syberyjskie asfalty trochę nas znużyły ale chwilę potem próba przebicia się przez tajgę w Chakasji skutecznie nas obudziła. Syberię żegnaliśmy nad pięknym jeziorem Tieleckim… Jeszcze tu wrócimy…