Przyjechałem z Mazur w piątek o 21. Szybkie pranie i przepakowywanie, ale w nocy lało jak z cebra i nic nie wyschło. Wyjazd z 12 przekładamy na 16. Wyruszamy z Kamilem z Piaseczna. Pokonujemy zaledwie 50 km i wychodzi słońce. Piękną pogodę mamy już do końca pierwszego dnia naszej wyprawy, który kończymy w Krośnie u naszego forumowego kolegi Pawła. Rankiem ruszamy dalej. Jedziemy przez Słowację, Węgry i docieramy do granicy rumuńskiej. Tuż przed nią, tak jak to wcześniej zaplanowaliśmy, spotykamy się z Erwinem i Marcinem, którzy wyruszyli z Dęblina. ADVszczury, bo tak nazwaliśmy naszą wesołą grupę wyjazdową, około 16-ej przekraczają granicę rumuńską. Robimy zakupy i znajdujemy nocleg na jednej z posesji za miastem.

Oto bohaterka zamieszania w rumuńskim markecie. Modliszka przestraszyła kasjerkę i to w momencie, gdy staliśmy przy kasie. Kobieta zaczęła piszczeć i krzyczeć a my zachodziliśmy w głowę czym wywarliśmy na niej takie wrażenie. Owad w końcu został zgrabnie wyniesiony na zewnątrz i nawet chętnie pozował do zdjęć.






